Trzy pytania do Raula Potiseppa, prezesa i założyciela firmy Eleport

 

Redakcja: Czemu firma Eleport zawdzięcza niezwykle dynamiczny rozwój, od powstania w 2016 roku?

Raul Potisepp: Firma została założona w 2016 roku i nie waham się powiedzieć, że startowaliśmy w garażu. Wtedy zatrudnione w firmie były 2 osoby. Nasza działalność była ograniczona do Estonii, skąd się wywodzimy. Dzisiaj, czyli 7 lat później, zatrudniamy 65 osób i działamy w 4 krajach: wszystkich bałtyckich i w Polsce. Ten rozwój to konsekwentna realizacja naszej strategii oraz trochę dzieło przypadku. W 2021 roku byliśmy gotowi, by wejść na giełdę w Estonii. Dosłownie w przeddzień rozpoczęcia emisji akcji skontaktowała się z nami firma Bolt, znana z oferowania przewozów miejskich, i zaproponowała, że stanie się naszym inwestorem. Oni, prócz Skype, Gren i Partners Group, zapewniają nam solidne finansowanie.

Jakie firma ma plany wobec Polski?

Mamy ambitne plany wobec Polski. Do niedawna dysponowaliśmy 100 ładowarkami w 16 miastach, ale do końca tego roku będzie ich 200 w 24 miastach. Nasz plan zakłada, że finalnie ładowarek będzie co najmniej 700, bo już takie poczyniliśmy wstępne inwestycje. Misja, jaka nam przyświeca to: „przyspieszyć transformację z paliw kopalnych do odnawialnych”.

Wspomniał Pan, że wszystkie ładowarki firmy będą korzystać z odnawialnych źródeł energii. Jak chcecie to osiągnąć?

Tak, potwierdzam, że mamy taki cel. Nie każda ładowarka będzie bezpośrednio połączona ze źródłem odnawialnej energii, czyli, na przykład, z panelem fotowoltaicznym. Działamy aktywnie na rynku zakupu certyfikatów poświadczających korzystanie z energii odnawialnej. Innymi słowy, kupujemy takie certyfikaty na energię, którą dostarczamy klientom a oni mają pewność, że - pośrednio i statystycznie - korzystają wyłącznie z „zielonej” energii.

Dziękujemy za rozmowę.