Zaburzony rynek ubezpieczeń komunikacyjnych
Rynek ubezpieczeń flotowych jest od 2-3 lat rynkiem niezwykle konkurencyjnym, z wyraźnie zaznaczonymi trendami spadkowymi
23.03.2021

Zaburzony rynek ubezpieczeń komunikacyjnych

„Rok 1647 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia…” – takimi słowy rozpoczynał Henryk Sienkiewicz swoją „Trylogię”. I jak w jego powieści Polskę nawiedziła szarańcza, zaćmienie Słońca i kometa, tak w 2020 roku spadły na nas wirus Covid-19 i ogłoszony przez administrację państwową lockdown. Ten ostatni zaburzył funkcjonowanie gospodarki, w tym odbił się również na rynku ubezpieczeń komunikacyjnych.


Warto spojrzeć na dane publikowane przez CEPiK. Ilość aut zarejestrowanych w Polsce spadła rok do roku (2020 versus 2019) o 16%, co przekłada się na prawie 312 tysięcy mniej zarejestrowanych pojazdów. Na wybranych rodzajach pojazdów wygląda to jeszcze gorzej:

aut osobowych zarejestrowano o 20% mniej, podobnie ciągników siodłowych czy naczep. Największe spadki zaliczyły autobusy i autokary – aż o 33% mniej zarejestrowanych niż rok wcześniej. A warto pamiętać, że rynek ubezpieczeń flotowych jest od 2-3 lat rynkiem niezwykle konkurencyjnym, z wyraźnie zaznaczonymi trendami spadkowymi, jeśli chodzi o wysokość składek ubezpieczeniowych. I ten wydrenowany rynek zderzył się w ubiegłym roku z dwoma zjawiskami, wywołanymi spowolnieniem gospodarki na skutek
lockdown-u:

• zmniejszona baza pojazdów do ubezpieczenia,
• spadek wartościowy obecnej bazy – posiadacze flot często decydowali się wydłużyć okresy użytkowania dotychczasowego taboru, przez co spadała wartość pojazdów podlegających ubezpieczeniu, a to z kolei wpłynęło na spadek składek ubezpieczenia autocasco.

Poza charakterystyczną dla ostatnich lat wojną cenową we flotach, zmniejszającą przychody i osłabiającą wyniki finansowe rynku ubezpieczeń, zmalał więc także potencjał rynku, jaki można objąć ubezpieczeniem, zarówno OC jak i AC. Zablokowanie gospodarki w szczególnie silny sposób dotknęło takie branże jak przewozy autokarowe czy wynajem samochodów osobowych.

Przedsiębiorcy z tych branż, pod wpływem gwałtownego załamania się przychodów i popytu na ich usługi, w rozmaity sposób starali się zredukować koszty. Od ogłaszania upadłości, po zrywanie kontraktów na finansowanie zakupu aut i zwroty pojazdów instytucjom finansowym, głównie firmom leasingowym i Car Fleet Management. Instytucje te znalazły się więc w nowej dla nich sytuacji – ich place zasiliły tysiące zwindykowanych lub zwróconych aut, na które nie było natychmiastowego zbytu. A takie place pełne aut, to zupełnie inne ryzyko dla zakładów ubezpieczeń. Z jednej strony znacząco spada ryzyko kolizji w ubezpieczeniach OC i AC. Z drugiej strony jednak, kiedy prawie codziennie mijam parking pełen kilkudziesięciu stłoczonych autokarów jednego przewoźnika, zastanawiam się, jak wielką szkodę może wywołać przypadkowy (albo „przypadkowy”) pożar jednego z nich - pierwszego, a potem kolejnych, albo chociażby solidne gradobicie.

Ryzyko zmieniło swój charakter,

bo w miejsce częstych i wysoce prawdopodobnych szkód spowodowanych kolizjami w ruchu drogowym weszło ryzyko bardzo rzadkich, ale niezwykle kosztownych szkód katastroficznych. A to z kolei aż się prosiło o korektę stawek… per saldo in minus, gdyż zakres ochrony i ryzyko jednak zmalały. Dla przychodów ubezpieczycieli to kolejny cios: najpierw wojna cenowa, potem malejąca baza rynkowa, wreszcie przecena ryzyka. Z mojej praktyki, rynek ubezpieczeniowy zasłużył tutaj jednak na pochwałę. Zakłady często szły klientom na rękę, godząc się na zmiany warunków ochrony, obniżając stawki, rozkładając składki na raty dla ratowania cash flow przedsiębiorców z zagrożonych branż. Nie uchroniło to jednak przedsiębiorców przed perturbacjami finansowymi i opóźnieniami w opłacaniu składek. W dodatku, na bazie znanego mi portfela klientów widzę, że problem nieterminowych płatności składek narasta.

Może się więc okazać, że wyniki zakładów ubezpieczeń za ubiegły rok wykażą zarówno niższy zbiór składki z ubezpieczeń komunikacyjnych, jak i niższą, być może nawet ujemną rentowność na tych produktach. A to może z kolei spowodować typowe - raz na kilka lat dla naszego rynku ubezpieczeń komunikacyjnych - tzw. przełożenie wajchy czyli decyzje ubezpieczycieli o podnoszeniu cen. Znajdująca się więc w coraz gorszej kondycji branża transportowa może zostać dotknięta dodatkowymi kosztami. Z naciskiem na słowo „może”, gdyż następstwa wirusa przyczyniają się do rozregulowania rynku i trudnymi do przewidzenia zachowaniami jego graczy.

W oczekiwaniu na czasowe wycofywanie z ruchu aut osobowych

Kolejna zmiana, która w jakiś sposób wpłynie na rynek ubezpieczeń flotowych, to przepisy pozwalające na czasowe wycofanie z ruchu pojazdów osobowych, które uległy poważnemu wypadkowi. Zostały one ogłoszone w sierpniu 2020 r., ale do dziś nie weszły w życie – ma to nastąpić w ciągu pięciu miesięcy od komunikatu ministra właściwego do spraw informatyzacji. Dokument ten jeszcze się nie ukazał. Jednak gdy zmiany wejdą w życie trzeba będzie uwzględnić zmianę ryzyka, a tym samym kosztu ubezpieczenia na okres od 3 do 12 miesięcy, kiedy pojazd pozostanie unieruchomiony. Dodatkowo trzeba założyć, że w czasie unieruchomienia pojazdu może dojść do zmiany zakładu ubezpieczeń. No i zmierzyć się z kompletnie nie dającym się przewidzieć zjawiskiem przypadkowych zaniedbań lub celowych oszustw ze strony użytkowników, jeżdżących formalnie wycofanymi z ruchu pojazdami. Patrzmy więc, co przyniesie nam rok 2021.
U Sienkiewicza kolejny rok przyniósł wojnę domową…

Piotr Gortatowicz
Piotr Gortatowicz

Gort Business Service Piotr Gortatowicz jest brokerem ubezpieczeniowym, działającym na podstawie Zezwolenia Komisji Nadzoru Finansowego na prowadzenie działalności brokerskiej nr 1969/13. Wpis do rejestru brokerów można sprawdzić pod adresem https://rpu.knf.gov.pl/
Gort Business Service Piotr Gortatowicz nie posiada jakichkolwiek akcji zakładu ubezpieczeń. Żaden zakład ubezpieczeń nie posiada akcji ani udziałów w Gort Business Service Piotr Gortatowicz.