auto1
Z dziennika użytkownika „elektryka”
Nowy ID.4: mocny jak SUV, dbający o środowisko jak ID
16.05.2023

Z dziennika użytkownika „elektryka”

Nie wiem, ile już razy odbierałem samochód na testy, ale za każdym razem, gdy dostaję kluczyki do auta elektrycznego mam jakiś dziwny skurcz w żołądku. Test redakcyjny VW ID.4 z baterią 77kWh.


Nie inaczej było w tym przypadku, gdy w moje ręce trafił VW ID.4 z baterią 77kWh.

NowoczesnaFlota
VW ID.4 z baterią 77kWh

Dzień pierwszy

Wyjeżdżając z Warszawy do Łodzi miałem baterię naładowaną w 100% i zasięg na 304 km. Ktoś kto jeździł tym autem przede mną musiał mocno wciskać gaz i bez opamiętania korzystać np. z ogrzewania kabiny.

Prawie cała odcinek 117 km pokonywałem ze średnia prędkością 66 km/h, co jak na autostradę jest raczej powolną jazdą nie przekraczającą 100 km/h. U celu byłem po 1 h 46 min. mając akumulator wypełniony w 76 proc. i oferujący mi jeszcze 278 km zasięgu. Myślę, że jadąc szybciej (110 – 120 km/h) zużycie prądu byłoby przynajmniej o 15% wyższe.
Podczas jazdy temperatura na zewnątrz utrzymywała się w granicach 5 st. C, zaś w kabinie 20 – 22 st. C.

NowoczesnaFlota
VW ID.4 z baterią 77kWh

Dzień drugi

Po chłodnym poranku dzień zapowiadał się z dodatnimi temperaturami. Pierwsze jazdy odbywam tylko w ruchu miejskim. Kabinę ogrzewam do 20 st. C. Korzystam z trybu B czyli intensywnej rekuperacji. Podjeżdżam do ładowarki, po pokonaniu 27 km (średnie zużycie 18,8 kWh/100 km) z poziomem baterii wynoszącym 69 proc. co daje mi zasięg 251 km. Ładuję przez 50 min. Komputer mi podaje, że przez godzinę nagromadzę sobie energii na przejechanie 192 km. Trochę chyba mnie okłamuje, bo po naładowaniu do 100 proc. ten sam komputer mówi, że mam 365 km zasięgu. Ten większy od tego z pierwszego dnia zasięg to zasługa mojej świadomej jazdy „elektrykiem” tzn. korzystania z funkcji D (na trasie) i B (w ruchu miejskim).

NowoczesnaFlota
VW ID.4 z baterią 77kWh

Dzień trzeci

Krótkie przejażdżki po mieście. W sumie pokonałem ok. 30 km ze średnim zużyciem na poziomie 20 kWh/100 km.

NowoczesnaFlota
VW ID.4 z baterią 77kWh

Dzień czwarty

Pora na dłuższą podróż. Kierunek Warszawa. Przy wyjeździe z Łodzi komputer pokładowy pokazuje 88% naładowania i zasięg 316 km. Z nadzieją na doładowanie w stolicy jadę autostradą A2 z prędkością 100 – 110 km/h z ogrzewaniem kabiny 20 st. C. Niestety, w Warszawie są kłopoty ze znalezieniem miejsca do podłączenia się. Jednej z ładowarek wskazywanych w aplikacji po prostu nie ma, inna jest serwisowana, kolejna zajęta, a jeszcze jedna być może była wolna, ale znajduje się w garażu podziemnym centrum handlowego z kompletem pojazdów i nie można do niej podjechać. Tracę więc ponad 50 km zasięgu i ponad półtorej godziny bezsensownej jazdy po to, by się przekonać, że do Łodzi wracam na „swoim” prądzie. Dojeżdżając pod dom mam 19% naładowania i 79 km zasięgu.

NowoczesnaFlota
VW ID.4 z baterią 77kWh

Dzień piąty

Rad nie rad w niedzielne południe kieruję się na jedno z centrów handlowych gdzie jest ładowarka GreenWay, a aplikacja wskazuje, że jest wolna. Nie przekonuje mnie to i trochę się denerwuję, czy oby na pewno uda mi się podłączyć. Na szczęście faktycznie nikogo przy niej nie ma, a ja mając 63 km zasięgu (16% naładowania) podpinam wtyczkę. Ładowarka DC CCS mówi mi, że po 1 h 20 min. będzie full prądu. Ładowanie ma się odbywać z mocą 70,5 kW.

Po powrocie do samochodu stwierdzam, że ładowanie do 100% trwało o 11 min krócej i mając zasięg 392 km (!) wracam 7 km do domu. To ładowanie uważam za sukces. Do baterii trafiło 65,99 kWh energii.

NowoczesnaFlota
VW ID.4 z baterią 77kWh

Dzień szósty

Znów tylko drobne jazdy po mieście na dystansie kilkunastu kilometrów. Przy okazji przekonuję się, że nigdzie nie ma znaków prowadzących do miejsc ładowania. Na aplikacji nie można bezkrytycznie polegać, gdyż uwzględnia również ładowarki jeszcze niepodłączone bądź po prostu nieczynne. Brak znaków informujących, że jedziemy np. w kierunku ładowarki sprawia, że można przejechać obok niej i nie zauważyć.

NowoczesnaFlota
VW ID.4 z baterią 77kWh (Foto: Ryszard M. Perczak)

Podsumowanie

VW ID.4 okazał się tym autem na prąd, po którym już łaskawiej na nie patrzę. Mimo kłopotów z ładowaniem w Warszawie (może miejscowi mają lepszą orientację, gdzie jak co działa) nie zniechęciłem się, a raczej postanowiłem lepiej opracowywać strategię ładowania. Okazuje się, że przy obecnym poziomie zelektryfikowania motoryzacji w Polsce styl jazdy oraz logistyka „tankowania” prądu mają kluczowe znaczenie. Auto na prąd praktycznie bez zarzutu. Pewnie jeżdżąc dłużej udoskonaliłbym swoje kompetencje dotyczące korzystania z samochodu elektrycznego.(MP)