23.02.2021

W oczekiwaniu na powrót do normalności

W ubiegłym roku branża motoryzacyjna, jak zresztą wiele innych, bardzo mocno ucierpiała przez Covid–19. Produkcja nowych aut spadła, a i ze sprzedażą nie było najlepiej. W Polsce blisko 75% nowych aut kupują firmy, co nas zdecydowane wyróżnia od reszty Europy, gdzie udział sprzedaży aut klientom indywidualnym jest większy. Oczywiście te proporcje też w Europie ulegały zmianom. Przypomnijmy, że jeszcze w 2010 podział był tam w proporcjach 50/50, aby w roku 2016 zwiększyć się na korzyść firm w proporcjach 42/58 i dalej w latach następnych do 35/65.

W całej Europie utrzymywał się także wyraźny trend spadkowy jeśli chodzi o udział w rynku samochodów z silnikiem Diesla. Różnica między Europą a Polską polegała głównie na tym, że u nas wzrost udziału aut elektrycznych i hybrydowych był znacznie mniejszy niż tam. Brak infrastruktury ładowania, brutalna prawda o faktycznym zasięgu aut elektrycznych przy niskich temperaturach znacznie ostudziła chęć zakupu takowych. Tak w największym skrócie można ocenić sytuację branży w ubiegłym roku.

Popatrzmy w przyszłość. Nie jest już tak bardzo pewny szybki wzrost gospodarczy w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP), na który branża bardzo liczyła, jako że firmy te są bardziej podatne na zawirowania niż duże korporacje. Brak jasnych reguł pomocy/rekompensaty przy kryzysie związanym z Covid-19 powoduje, że operacja wychodzenia z kryzysu pewnie zacznie się dopiero w 2022 i to nie na początku roku. Nie pomaga w tym także powracający temat podatków od samochodów służbowych czy opodatkowania kart paliwowych używanych przez floty. Potrzeba nam po prostu stabilizacji. Oczekujemy na stabilną, średnio i długookresową strategię dla gospodarki, szczególnie dla małych i średnich firm, bo od nich w głównej mierze zależy przyszłość branży.

W tym wszystkim ważny jest temat nowoczesności flot i elektromobilności. Tu nasz dystans do Europy Zachodniej jest olbrzymi. Diesel mimo spadków sprzedażny, wciąż króluje na polskich drogach. Brak możliwości ładowania aut elektrycznych, nieudane próby dofinansowania ich zakupów, a do tego ostatnie mrozy, które brutalnie zweryfikowały deklarowane realne zasięgi aut, nie powodują i nie spowodują gwałtownego zainteresowania ekologicznymi autami. A to przecież, czy chcemy czy nie chcemy, jest to przyszłość.

Tyle akcentów pesymistycznych. Musimy jednak pamiętać, że jeśli chodzi o branżę motoryzacyjną i CFM Polska na tle Europy nie wypada najgorzej, a spadki PKB są u nas mniejsze. W naszej gospodarce udział usług jest znacznie mniejszy, niż w innych krajach, stąd być może mniej dotkliwie odczuwamy kryzys. Z drugiej strony nasze powiązania z gospodarką UE i W. Brytanii są znaczne i od rozwoju sytuacji w tych krajach zależeć będzie tempo niwelowania strat z roku 2020 i części 2021. Poważnym zagrożeniem jest też znaczący spadek inwestycji w Polsce.

Natomiast jeżeli chodzi o branże motoryzacyjną i flotową, to produkty mamy dobre, full service leasing w Polsce coraz bardziej zbliżony jest do standardów europejskich. Nadążamy za światowymi trendami, wprowadzamy nowoczesne produkty do zarządzania flotami spełniając oczekiwania klientów i odchodząc od pojęcia TCO (total cost of ownership) na rzecz TCM (total cost of mobility). Mamy więc szanse stosunkowo szybkiego powrotu do dynamicznego rozwoju rynku CFM. Oczekiwać należałoby tylko większego dialogu władzy z przedsiębiorcami i wsłuchiwania się przez nią w to, co sugerują fachowcy branżowi. Nie wszystko da się od razu zmienić, ale potrzebna jest konsekwencja w działaniu, partnerstwo i zrozumienie argumentacji obu stron. Szybciej pokonamy przeciwności jeżeli będziemy zamiast monologu prowadzić dialog i szanować się wzajemnie.