Leasing fabryczny Wielton
08.07.2022

Sytuacja na rynku sprzyja złodziejom

Zagadnąłem niedawno przedstawiciela jednej z marek w Polsce, o to jakim powodzeniem cieszą się modele z napędem elektrycznym. Odpowiedział krótko: wszystko co mamy sprzedaje się „na pniu”. Gdybyśmy mieli dwa razy więcej takich aut i gdyby nawet były dwa razy droższe, to teraz też by się szybko sprzedały.


Nowych samochodów w salonach sprzedaży jak na lekarstwo, więc ludzie biorą to, co jest. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu, gdyby sprzedawca powiedział klientowi, że wybrany przez niego samochód zostanie mu wydany dopiero za pół roku usłyszałby tylko ciche prychnięcie i szybko zobaczyłby go w salonie konkurencji. Dziś klienci łaszą się do dilerów aby ci przyspieszyli im wydanie auta. Znowu posiadanie znajomości w tym środowisku jest w cenie. Tymczasem oni nie mogą nic, bo zapaść rynkowa jest nie tylko w u nas, ale wszędzie. Aut brakuje Niemcom, Francuzom i Szwedom.

Brak nowych samochodów, używanych zresztą też, ożywił branżę złodziejską, która jak za dawnych czasów lada moment da o sobie znać. Wprawdzie współczesne auto trudniej ukraść, ale i tak ryzyko się opłaci, bo czujność właścicieli w ostatnich latach została głęboko uśpiona. Policja dość skutecznie radziła sobie z kradzieżami, legalnych aut było pod dostatkiem, więc mało komu chciało się wchodzić w wątpliwego pochodzenia oferty. Jedynie złodziejski sektor obracający częściami zamiennymi, jak chociażby katalizatorami, jakoś wiązał koniec z końcem, bo na tym jeszcze szło coś niecoś zarobić.

Obecny brak aut znów otwiera złodziejom nowe możliwości. Oczywiście w nowych modelach immobilizery są, ale nawet opryszek-amator jest w stanie sobie z nimi poradzić. Ostatnio mało kto montował alarm w nowym aucie, a już o mechanicznych blokadach na skrzynie biegów czy kierownice pamiętają tylko najstarsi kierowcy. Także ochrona GPS jest do obejścia, a więc…

W policyjnych statystykach jeszcze tego nie widać, ale zobaczymy co będzie pod koniec roku. Rynek nie znosi próżni i pewnie gdzieś na tyłach szkoli się intensywnie nowe pokolenie włamywaczy, którzy za parę groszy po dostaniu się do samochodu podstawi go w odpowiednie miejsce, gdzie dostanie nowy życiorys, papiery i odpowiednią historię. Chętni na kupno też się szybko znajdą.

Dlatego ostrzegam nie tylko tych co mają nowe samochody, ale też właścicieli kilkulatków: strzeżcie ich jak oka w głowie. Jeśli nie w całości to komuś przydadzą się jako dawcy poszukiwanych podzespołów, a nie tylko katalizatorów czy filtrów DPF.