12.06.2021

Spapugujmy Czechów

Kolejne poluzowania covidowych obostrzeń powodują, że już mało kto chce myśleć o zagrożeniu jakie niosą z sobą nasze wzajemne kontakty. Dwa ostatnie długie weekendy pokazały, że znów chcemy jeździć nie tylko po kraju, chodzić do restauracji i kina oraz na siłownie.


Właśnie w czasie weekendowych wyjazdów na bramkach przy poborze kwitków autostradowych oraz później przy opłatach za korzystanie z autostrad jak rok, dwa lata temu i wcześniej znowu tworzą się korki. Wciąż bowiem obowiązuje anachroniczny system płacenia za skorzystanie z autostrady. Mimo wielokrotnych zapowiedzi nadal nie możemy się doczekać nowoczesnego, czytaj: niekłopotliwego dla kierowców systemu wnoszenia opłat autostradowych.

Szybko i bezboleśnie załatwili to Czesi wprowadzając jak mi się wydaje najlepsze rozwiązania. Polega ono na tym, że przez dobę od chwili pojawienia się w tym kraju musimy zapłacić za autostradę w wybranym dla siebie okres 10 dni, miesiąca czy roku. Po zapłaceniu odpowiedniej sumy np. w stacji paliw lub na poczcie i wprowadzeniu numeru rejestracyjnego samochodu do specjalnej bazy danych możemy jeździć ile nam się podoba bez winietek, czytników czy bóg wie jeszcze czego co do tej pory w tej sprawie nie wymyślono.

U nas podobno problemem, jak na razie nie do rozwiązania jest fakt, że mamy różnych właścicieli autostrad, którzy mają swoje różne cenniki. Ponoć nie da się tego ujednolicić żadną wspólną winietą. Najlepiej więc wciąż na każdym z płatnych odcinków autostrady ustawić swojego poborcę w budce i … tworzyć kroki, denerwować ludzi i truć powietrze spalinami wyrzucanymi z rur stojących w kolejce do bramek samochodów.

Z Czechami wprawdzie mamy ostatnio na pieńku ale może by tak posłać jakiegoś względnie rozgarniętego (chyba tacy są?) urzędnika z Ministerstw Infrastruktury za naszą południową granicę niech popatrzy, popyta i przywiezie jakiś pomysł do skopiowania, bo przecież czeskie rozwiązanie opłat autostradowych nie jest chyba zastrzeżone?

Miniony rok pokazał, że jeśli chodzi o cyfryzację, w tym rejestrowanie i przesyłanie danych, umiejętność tę opanowały nawet dzieci z najmłodszych klas podstawówki. Może i ministerstwu uda się pomyślnie rozwiązać ten problem, ku uciesze tysięcy kierowców podróżujących płatnymi odcinkami A1, A2 i A4.