
Prawo jazdy musi być przywilejem
Obejrzałem w internecie filmik, w którym kierowca niebieskiego Volkswagena Arteona wjeżdża w tył jadącego przed nim Seata Ibiza. Sprawca z VW w ten sposób chciał ukarać prowadzącego Ibizę, za to, że ten ośmielił się zbyt wolno ustąpić mu z pasa do jazdy na wprost. Konsekwencją tego zdarzenia było uderzenia zaatakowanego samochodu w bariery i obrażenia podróżującej nim rodziny z dziećmi. Na szczęście szybko ustalono (kamerki włączone w czasie jazdy jednak się przydają) sprawcę najechania i miejmy nadzieję, że spotka go zasłużona kara. Nie wiem co na to kodeks karny, ale moim zdaniem niezależnie od tego czy będzie to grzywna czy też więzienie od razu należałoby kierującego Arteonem pozbawiać prawa jazdy i to na zawsze.
Kiedyś Sobiesław Zasada powiedział, że zdobycie prawa jazdy powinno by trudniejsze niż uzyskanie pozwolenia na broń. Mistrz kierownicy miał na myśli to, że aby móc legalnie posiadać pistolet trzeba mieć, poza umiejętnością pociągania za cyngiel także odpowiednie predyspozycje psychiczne.
Tymczasem egzamin na prawo jazdy sprowadza się do poprawnego wypełnienia rubryczek w teście i względnie sprawnego przejechania samochodem kilka kilometrów w ruchu. Niby jakieś badania psychologiczne są, ale nie wiem jakim trzeba być wariatem aby z tego powodu zostać zdyskwalifikowanym jako kandydat na kierowcę. Broń w rękach głupka w najgorszym wypadku może zagrozić kilku osobom, zaś kierujący bezmózgowiec jest w stanie wyrządzić krzywdę nawet kilkudziesięciu ludziom.
Jeśli nawet kierowca Volkswagena uważał, że ten z Seata postąpił niewłaściwie to próba skarcenia go poprzez uderzenie w tył jego auta przy dużej prędkości jest tej samej rangi uczynkiem co próba zabicia przeciwnika niezależnie od tego czy wykorzystał do tego samochód czy karabin. Gangster za próbę strzelania bez powodu idzie do pudła, a co grozi takiemu co zagraża innym siedząc za kierownicą samochodu?
Już po wspomnianym wypadku doszło do podobnego zdarzenia, tym razem kierowca bodaj Skody najechał na jadącą Smartem dziewczynę. Skutkiem tej nieostrożności (?) była śmierć bogu ducha winnej kobiety, której jedynym grzechem było to, że znalazła się przed osobnikiem, który albo jej nie zauważył albo też mu w jakiś sposób wadziła.
Nasi posłowie co rusz uchwalają nowe przepisy, które jak ten o konieczności utrzymywania odległości między pojazdami w życiu pozostają martwe. Tymczasem na legislacyjne uporządkowanie czekają tak ważne paragrafy jak ten aby z ruchu wyeliminować niedojrzałych psychicznie nie pozwalając im na legalne prowadzenie samochodów. To oczywiście będzie mało popularny przepis, jak ten o rekwirowaniu pijanym ich pojazdów za spowodowanie wypadku, ale może wreszcie ktoś z zasiadających w poselskich ławach pójdzie po rozum do głowy i sprawi, że takich zdarzeń jak to z VW i Seatem po prostu nie będzie, albo będzie ich przynajmniej mniej.