02.03.2022

Pozytywne myślenie na trudne czasy

Ten felieton miał być o powolnej normalizacji gospodarki światowej i polskiej, w tym jej części motoryzacyjnej. Skłoniła nas do tego widoczna już poprawa w funkcjonowaniu łańcuchów dostaw, stopniowe wychodzenie z kłopotów związanych z brakiem chipów i półprzewodników, średni poziom cen ropy i innych surowców (oprócz okresowej huśtawki z gazem). Następowało powolne budzenie się rynku motoryzacyjnego w Polsce z zimowego letargu i wchodzenie z optymizmem w wiosenny nastrój. Tymczasem nieprzewidywalny uzurpator „zafundował” olbrzymią tragedię Bogu ducha winnego ukraińskiego narodu.

Konsekwencje tej agresji odczuwane są na całym świecie. Najważniejsze jest jednak to, co spotkało naszych sąsiadów - Ukrainę, kiedyś nazywaną spichlerzem Europy i brutalnie zniszczoną przez protoplastów rosyjskiego agresora; Ukrainę, która powoli wkraczała na demokratyczne tory stabilnego rozwoju.

Miejmy nadzieję, że prowokator okrutnie się przeliczy. Tym niemniej powrót do normalności będzie bardzo długi, a konsekwencje dla całej gospodarki światowej, europejskiej, a przede wszystkim ukraińskiej będą olbrzymie.

Nie ominie to branży motoryzacyjnej. Spowolni proces przechodzenia na zieloną energię, bo przecież niestabilne ceny surowców temu nie sprzyjają, a inwestycje ulegają spowolnieniu. Rynek może ulec i z pewnością ulegnie przemodelowaniu. Zmienią się na pewno priorytety, wszak Ukraina liczy na sąsiedzką pomoc nie tylko w przyjmowaniu uchodźców, ale i w późniejszym (oby jak najszybszym) odbudowywaniu swojej gospodarki i jej infrastruktury.

Wstrzymany praktycznie ruch aut ciężarowych na Wschód spowodował, że część środków transportu stoi bezużytecznie, co przy i tak wzrastających kosztach produkcji już było problemem. Do tego dochodzi występujący niekiedy brak paliwa na stacjach.

A propos tego - dawno nie pamiętam takiej sytuacji, bym zastanawiał się czy wrócę do domu z nart, bo paliwa w moim zbiorniku wystarczy np. tylko do Częstochowy. Szybko zapominamy o takich sytuacjach z przeszłości. Dopiero wtedy, kiedy człowiek stanie przed podobnym problemem, zaczynamy zdawać sobie sprawę z nieprzewidywalności przyszłości. Co prawda panika na rynku paliw w miarę szybko się skończyła, ale niepewność jutra stała się faktem. Oczywiście, że nie wszystko da się przewidzieć, ale życie wskazuje, byśmy pamiętali zawsze o zapobiegawczym pozostawieniu sobie trochę większego marginesu czy zapasu.

Pozytywna rzeczą jest historyczna prawda, że po takiej zawierusze (oby ustala jak najszybciej i nie powiększała liczby ofiar) zawsze następuje spokój i po otrząśnięciu się z szoku, ruszymy powoli do przodu.

Mam więc nadzieję, że w miarę szybko ruszą na Ukrainę samochody ciężarowe z towarami, nie tylko te będące przedmiotem leasingu, wrócimy do programu elektromoblności i w ogóle na szybką ścieżkę rozwoju. A na razie ściskajmy kciuki, aby nasi ukraińscy przyjaciele poradzili sobie z agresorem i pomagajmy im jak tylko się da.