auto1
07.09.2022

Koniec wakacji – koniec promocji

Wraz z końcem wakacji dla braci motoryzacyjnej skończyły się dobre wiadomości. Benzyna idzie w górę, olej napędowy jeszcze bardziej. Co prawda szefowie niektórych koncernów podejmują decyzje o przedłużeniu o kilka tygodni obowiązujących promocji, ale działanie szczególnie jednego z nich pokazuje kompletny brak zrozumienia i różnicy między byciem wynajętym prezesem zarządu, a właścicielem.



Dziwi zatem forma informacji i jej sposób ogłoszenia nie tylko jeśli chodzi o ceny paliw, ale i wznowienie produkcji CO2. Nie silił się nawet na podanie czy było to przedmiotem uzgodnień między zarządem, radą nadzorczą, udziałowcami...Na miejscu tego pana zachowałbym jednak daleko idącą powściągliwość w używaniu pierwszego przypadku liczby pojedynczej czyli „ja”. Tak czy inaczej ceny detaliczne paliwa pójdą do góry i to pewnie dość znacznie.

Alternatywne napędy czyli energia elektryczna też nie mają najlepszych perspektyw.
Zatem przyjdzie nam więcej korzystać z rowerów czy publicznej komunikacji, bo przecież gdzieś trzeba szukać oszczędności.

Jest jednak dobra w gruncie rzeczy wiadomość. Od drugiej połowy września zmieniają się przepisy, a właściwie taryfikator punktów karnych. Krótko mówiąc za niebezpieczną jazdę zwiększono kary finansowe oraz uczyniono bardziej dotkliwą ewentualną utratę uprawnień do prowadzenia pojazdów. Istotą zmian jest także anulowanie punktów karnych dopiero po dwóch latach od momentu zapłacenia mandatu. Limit 24 punktów pozostaje dla tych bardziej doświadczonych kierowców. Dla posiadających uprawnienia krócej niż rok limit wynosi 20 punktów. A co najważniejsze ośrodki egzaminacyjne nie będą prowadzić już kursów redukujących punkty karne.

Te zmiany uważam za bardzo pozytywne pod warunkiem natychmiastowego ich egzekwowania. Im mniej piratów na drogach tym lepiej. Najbardziej skutecznym narzędziem działającym na wyobraźnię kierowców jest też nieuchronność kary - to najbardziej boli.

Ponadto, niestety, nadal szokują przejawy „bandytyzmu” na drogach (vide zachowanie VW na autostradzie i zajechanie drogi skutkujące poważną kraksa bogu ducha winnemu kierowcy innego pojazdu).

Natomiast kara 10 punktów i 2 500 złotych mandatu dla kierowcy przekraczającego „super-autem” prędkość o 140 km jest jakimś żartem, z którego śmieją się internauci i pewnie sam zainteresowany. Nie jestem zwolennikiem rekwirowania aut, ale w tym przypadku nawet bym się zastanowił. Wszak to nic innego jak przysłowiowe „danie małpie brzytwy”.

Już widzę jakby na to zareagowała policja amerykańska – natychmiast sprawa sądowa, szybki i bolesny wyrok, że nie wspomnę o drastycznym wzroście stawki ubezpieczenia. A my bawimy się w procedury, ścigamy niejakiego „Froga” kilka lat i dajemy przykład innym wariatom, że można mieć w nosie przepisy.

Jeśli do tego dodamy wszechobecną agresję na drogach, na którą reakcja odpowiedzialnych władz następuje często dopiero po udostępnieniu filmików z kamerek innych kierowców czy świadków, to mamy pełen obraz egzekwowania prawa i „wysokiej” kultury. Tymczasem w sytuacji konfliktowej czasami wystarczy po prostu uśmiech i przeprosiny lub pojednawczy gest i już spada napięcie.