Leasing fabryczny Wielton
11.06.2022

Koniec stuletniej dominacji aut z silnikami spalinowymi

Musimy przygotować się na rychłe pożegnanie nie tylko z dieslami, ale także z silnikami benzynowymi. Klimat polityczny w Unii Europejskiej jest taki, że w 2035 (bądź troszeczkę później), nie będziemy mogli nabyć auta innego jak elektryczne. Bo czy przejdzie cel 100% redukcji emisji, czy jak proponują niektóre grupy branżowe łagodniejszy, 90% i tak nastąpi koniec stuletniej dominacji aut napędzanych silnikami spalinowymi.



Czy za kilkanaście lat w salonach (o ile jeszcze będą funkcjonowały, bo ta forma sprzedaży też może się zdezaktualizować) będą tylko pojazdy zasilane prądem ?
Póki co Parlament Europejski (PE) odrzucił poprawkę ograniczenia emisji do 90%.
Będzie to swoista „rewolucja” , chociaż staram się oszczędnie używać tego słowa. Parę rewolucji (w Rosji czy w Chinach) niczego, poza kłopotami, nam nie przyniosły.

Czekamy zatem na zbliżające się negocjacje z krajami Unii w sprawie ostatecznej wersji ustawy.
Cofamy się więc do przełomu XIX i XX wieku, kiedy dzięki odkryciom akumulatora kwasowo-ołowiowego i komutatora, nastąpił złoty okres w historii samochodów elektrycznych. Pamiętajmy, że praktycznie od roku 1910 auta elektryczne zostały wyparte przez samochody spalinowe. Kropkę nad „i” postawił wtedy sukces Forda T.

Zatem po ponad 100 latach przerwy ponownie wracamy do elektromobilności. Najwięksi europejscy i amerykańscy producenci aut są do tego mniej więcej przygotowani, że o azjatyckich nie wspomnę.

Wyzwaniem pozostaje zainstalowanie milionów ładowarek, ale na pewno znajdą się bodźce, które zachęcą do inwestycji w elektryfikację. Czy chcemy czy nie chcemy – nie ma innego wyjścia.
Warto też wspomnieć, że ustawodawcy głosowali również przeciwko poprawce, która pozwoliłaby producentom kupować kredyty na tzw. e-paliwa, czyli syntetyczne paliwa wytwarzane z wychwyconego dwutlenku węgla, z wodorem wytwarzanym ze źródeł odnawialnych, które w swoim czasie były reklamowane jako sposób na trzymanie przy życiu silnika spalinowego. To już chyba temat zamknięty.

Co nas w tej sytuacji czeka? Nie przewiduję tu żadnych problemów. Przyzwyczaimy się do aut elektrycznych i tyle, bo „człowiek nie sznurek i wszystko wytrzyma” (jak mówiła znana polska aktorka w filmie „Rozmowy kontrolowane”).

Efektem tych nadchodzących zmian jest zauważalny wzrost zainteresowania klasycznymi silnikami V8 czy R6 jako pewien sentyment i inwestycja, bo nic nie zastąpi dźwięku (bulgotu) silnika V12 czy V8 ani „gangu” rzędowej szóstki. Wielu miłośników klasycznych aut na pewno zainwestuje w najbliższych latach w tradycyjne auta, w większości takich o zacięciu sportowym, w kabriolety etc.
Póki co dodatkowym wsparciem aut elektrycznych jest aktualna cena benzyny i diesla, chociaż trudno powiedzieć, jakie będą ceny prądu po masowej elektryfikacji.
Ale jedno jest pewne, obronimy klimat przed ociepleniem.