15.03.2021

Kierowca zamaskowany

Skoro można zbierać miniaturki samochodów czy ozdobne kołpaki na koła to można też zacząć gromadzić… pandemiczne maseczki. Jeszcze do końca nie wiem, ale mogę przypuszczać, że są już
kolekcjonerzy tych, obecnych już od roku w naszym życiu niezbędnych akcesoriów. Uczestniczyłem w ostatnich miesiącach w kilku prezentacjach nowych aut, które odbywały się niestety w zaledwie
kilkuosobowych mikrogrupkach i za każdym razem dostawałem tam osłonę na usta i nos z nadrukowanym na zewnętrznej stronie logo marki bądź nazwą modelu.

Kiedy raz zdarzyło mi się, że na prezentacji marki X pojawiłem się z symbolem marki Y na twarzy to jeszcze przed wejściem pozbawiono mnie jej wręczając z uśmiechem tę z właściwym obrendowaniem, stosownym do miejsca i okazji. Przez moment poczułem się trochę tak jakbym na marsz narodowców wystroił się w maseczkę w tęczę lub z gwiazdą Dawida. Wszystko wskazuje na to, że trzeba będzie opracować jakiś rozdział podręcznika savoir vivre dotyczący właśnie zasłaniania twarzy i symboli na nich umieszczanych.

Mimo, iż pandemia drastycznie ograniczyła liczbę różnej maści spotkań i konferencji to jednak uzbierało mi się już trochę maseczek w barwach różnych marek. Patrząc na ten zbiór zauważyłem, że niektóre poza widocznym symbolem mają także odpowiednio do okoliczności dobrany kolor. Oto bowiem podczas pokazu nowego zestawu aut zelektryfikowanych zamaskowano wszystkich uczestników z organizatorami włącznie na błękitno. Z kolej przy okazji pokazu samochodu z najwyższej motoryzacyjnej półki oprócz stosownego logo na zewnętrznej stronie znalazły się tam także niewielkie kryształki Svarowskiego. Wkrótce wybieram się do testy modelu 4 x 4 i już mam obawy czy nie zasłonią mi twarz kawałkiem jutowego worka zawiązanego z tyłu głowy sznurkiem od snopowiązałki.

Znawcy od zarażeń i pandemii, a tych są już tysiące, uważają, że maseczki będziemy nosić także wtedy, gdy Covid-19 przestanie być groźny. Dlatego rodzącej się branży maseczkowej już dziś
podsuwam pomysł aby dbały nie tylko o odpowiednie ich oznakowanie, stosowne do okoliczności, ale również kształt. Przecież nawet pojawienie się w maseczce ozdobionej symbolem LGBT na niedzielnej mszy w kościele nie zrobi większego wrażenia, jak osłona nosa i ust w kształcie „nerek” charakterystycznych dla BMW czy tzw. single frame spotykane w autach Audi.

Piszę to wszystko trochę z przymrużeniem oka, ale sprawa jest poważna. Ile można bowiem robić wideo spotkań na temat nowych aut. Jest to przecież coś co trzeba zobaczyć „na żywo”, wsiąść
za kierownicę, zajrzeć do bagażnika i pod maskę i w końcu chociażby parę kilometrów się przejechać. Tymczasem reżim sanitarny uniemożliwia nawet wymieniania uwag między uczestnikami spotkania, bo przecież z odległości nawet 1,5 m nie wszystko co mówimy szeptem słychać, tym bardziej, gdy mamy zasłonięte usta.